Forum www.agoretta.fora.pl Strona Główna www.agoretta.fora.pl
ogólnotematyczne,polityka,zdrowie
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

FASCYNACJE

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.agoretta.fora.pl Strona Główna -> Agoretta
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Serafinsky
Administrator



Dołączył: 26 Kwi 2011
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: dolina Parsęty, Pomorze Zach.

PostWysłany: Śro 17:14, 26 Lis 2014    Temat postu: FASCYNACJE



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Serafinsky
Administrator



Dołączył: 26 Kwi 2011
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: dolina Parsęty, Pomorze Zach.

PostWysłany: Wto 19:22, 27 Paź 2015    Temat postu: Re: FASCYNACJE

Serafinsky napisał:


Poszukiwana jest afirmacja życia w dolinie śmierci , zapomnienia , upadku , jakiejś klęski – nieznanej bliżej kultury. Tak mówi poeta , spectator znajduje się w środku lasu na rozległych polanach, na których śpiew ptaków , taniec cieni ,milknące rozhowory. Teren jest płaski ,suchy , jednorodny. Daleko od drogi , dla grzybiarzy blisko.

Grzybniczka koło Grzybnicy , gmina Bobolice, powiat Koszalin. Morze Mgliste – opodal. Nazwa, sam widzisz – jak znalazł.

Tradycja rzecz święta. A co , gdy jej brak ? Kiedy nie możemy , nie umiemy odpowiadać na najprostsze pytania, tyczące naszych korzeni ? Coś podobnego spotyka się między ludżmi , którym los przypisał powołanie do życia, po tamtej , wielkiej wojnie. Wędrówka ludów zubożyła ich nie tylko o dorobek, sprzęty, zasoby , nade wszystko pochłonęła pamięć i jedność miejsca i czasu z człowiekiem.

Tak powstał człowiek ułomny ,bo nie umiejscowiony w tym domu , w tej okolicy, środowisku , powiecie, krainie. Z dala od tamtej Issy , tamtego jeziora, niepamiętnej połoniny , wieży Gedymina.

Nieliczne treści , zasoby rodzicielskiej pamięci , konfabulacje , szczątki , nadpalone fotki , zwęglone emocje i dziedziczny strach przed ponową , zagórował. Nie ma tamtych miast i cmentarzy. Są inne i te koleją losu , musimy poznać, zrozumieć, wziąć w spis nowego kulturowego inwentarza, by pojąć, po co jeszcze toczy się nasze święte życie.

Bo my , nowe pokolenie kolonistów, które dobrze zdążyło się posunąć w wiosnach , już nie oddychamy sentymentami matki wzlatującej do katedry Św. Kazimierza , na Antokol i ojca powracającego w snach, do technikum ekonomicznego w Stanisławowie i tamtejszych wyemancypowanych Żydówek. I skrzypiec, co je dostał od pewnej hrabiny , i rodu kolejarskiego, z którym zrósł się już w czwartym pokoleniu , i Nowej Wilejki , gdzie dano mu – z dala od Galicji – pierwsze zatrudnienie.

Stoimy w głębi środkowopomorskiej leśnej monokultury , z dystansem spoglądając na krąg za kręgiem, z tym samym dystansem na ułożone w nich głazy. Kompletnie nie znamy ludzi , którzy tu żyli , umierali , walczyli , kochali ,wychowywali kolejne pokolenia, mieli własne sympatie i antypatie, powodowali się awersją , ukrytą wrogością , zazdrością, cementowani jednotą rodu , plemienia, osady. Wojną , pokojem , ambicją, uprawą roli, totemami , toporami, ozdobami , dymem chat ; jak jak i my – powiązani rytmem życia i śmierci. Słońcem i Luną ,którym należało się pokłonić,karmić krwią ofiar , posoką pokonanych w boju.

Wszyscy oni odeszli , nie pozostawiając po sobie inskrypcji i hymnów. Las ich pochłonął, własnym poszyciem, nawarstwioną glebą , mchami , pniami powalonych przez wichury drzew.

Żyliśmy ,żyjąc nadal – w bliskości z tymi umarłymi , bezimiennymi. Nie pociągali nas, bo nasze BYCIE pilniejsze, piękniejsze , my zaś za młodu, musieliśmy się rozpychać łokciami – w kolejce po swoje szczęście.

Tradycyjne muzealnictwo ma w ofercie gabloty i schematyczny wykład , chronologię i nudę relacji. Trzeba wejść do lasu i dotknąć przeszłości. Tajemnej , ukrytej, może grożnej.

Wchodzimy do tej skromnej kniei z Janem Hermanem, w poszukiwaniu sensu życia. Bośmy spostrzegli własną nierzeczywistość, swój fotoplastykon -kadr ,za kadrem. Chcemy upewnić się co do przeczuć : jeden z nas jest racjonalistą od szkiełka i oka , drugi zaś, rozczepiony pomiędzy duchowością , więc Duchem Natury , a przyziemnym bytem. Obaj inni ,różni ; jednoczy ich imperatyw rozpoznania świata. Pewnie też – osobista wrażliwość.

Józef Wolin towarzyszy nam. Geomanta, energoterapeuta, różdżkarz , mag. Znany na Pomorzu Środkowym. Starszy człowiek o oczach dziecka. Komentuje treść informacji rozmieszczonych w rezerwacie. Kręci głową, gdy piszą, że miejsce obfituje w pozytywną energię, że przychodzący tam , mogą wiele osiągnąć w duchowym rozwoju ,a poszukujący równowagi , potrafią się tam wyciszyć, dojść do ładu z wewnętrznymi zakłóceniami.

To nie do końca tak , mówi. Zgromadzona tu energia, posiada różny potencjał ; kumulują się jak w życiu , zło i dobro – bywa ,że wzajemnie znoszą. Istnieje dawna energią ziemi , skał, miejsc kultu. Tu są krąg tingu , największy ,są też kręgi mistrzów, magów, wojowników. Z reguły wypełniały je pochówki znacznych ludzi. Umarli pozostawiali własną energię, są jej ślady. Żywi przychodzą , pozostawiają także swoje energetyczne znamiona. Ludzie niedobrzy , ludzie pozytywni , przybywają sataniści , pseudopoganie , chuligani i zwyczajne, ciekawe nowinek łotry. Wszyscy dokładają swój energetyczny udział. I chociaż ich energia trwa tam przez tylko 12 godzin, to przecież jest ciągłe uzupełniana ; jest to cel pielgrzymek. Bliska już komercja tego miejsca. Budują betonową drogę przez las, parkingi , miejsca biwakowe. Zle to rokuje miejscu. Przy pomocy srebrnego wahadełka demonstruje , jaki zasięg i moc mają zgromadzone , oznaczone obiekty. Pokazuje negatywny wymiar wielu punktów lub na odwrót. Czasami tłumaczy jak dzieciom, świadom własnych braków. .Jest wiarygodny , cierpliwy , spokojny. Przede wszystkim – życzliwy.

Prowadzi Józef do jednego , drugiego , następnego głazu , przy pomocy wahadełka jeszcze raz wskazuje ukrytą energię, jej potencjał liczony w tej samej skali – od 1 do 41. Miarowy ruch wahadłowy ujawnia, czym jest to ,co tam jest. Ten ruch mówi o potencjale dobra , jak i zła. Podchodzimy do niedawno odkrytego , wielkiego kurhanu . Srebrny przedmiot zachowuje się niezdecydowanie. Wpierw rusza w lewo, potem zatrzymany – w prawo. Po chwili zaczyna wirować. Józef mówi ,że to miejsce , nim stało się kurhanem grzebalnym , wpierw było domem wielmoży , w którym przebywało dużo osób.W końcu pokazuje punkt największej pozytywnej aktywności. To nie jest żaden z kręgów, żaden z pojedyńczych głazów. To jedna ….. z ławek dla gości rezerwatu. Wahadełko wiruje… nad powierzchnią 1 x 1.5 m2.

Pytamy o pewne miejsce , na wschód od Lęborka , nad dużym jeziorem – w stronę Gdańska. O stojący tam dom duży z maryjną kapliczką. I osobę z tą posiadłością związaną.

Patrzymy na wirowanie , Józef spogląda na nas koncentruje się , mówi : – 34. Tyle , ile na przykład , katedra w Kolonii.- Potem skupia na osobie ; przy przywołaniu jej , instrument raz porusza się rytmicznie w lewo, raz w prawo i od nowa. Unosi głowę , mówi wyrażnie się ociągając : – 50 na 50. – Wirowania brak.

- Co to znaczy ?-

- Nic. Człowiek rozdarty , człowiek w życiowym rozkroku. Ciągnięty mocno przez światło i mrok. -

- ? ? ? -

- Nie powiem nic więcej. Po co wam , nieupoważnionym wiedzieć ? Po co ? -
I zaraz drepce w kierunku miejsca , przy którym nie był jeszcze, uśmiechając pod nosem.

Docieramy do sensu wyprawy na cmentarzysko sprzed 1600 – 1500 lat. Przy okazji – do sensu życia. Sensu polegającego na tym ,że zawsze warto wiedzieć wiele i pytać wiele. Nie , nie spodziewając się odpowiedzi na każde pytanie. Bo to przecież niewiedza pobudza wyobrażnię , fantazję , potrzebę życia dalej , albowiem jaką wartość miałaby nasza egzystencja , gdybyśmy nareszcie poznali wszystkie odpowiedzi , nawet – na niepostawione jeszcze kwestie.

Kiedy za Józefem zamknęły się drzwi samochodu , Jan Herman mówi : – To nieprzyzwoicie dobry człowiek. Skąd jeszcze TACY się biorą ? -

Po godzinie, dobrze oczyszczeni przez dawne moce, pogłębiamy sens życia w okowicie. Jak porządne chłopy , po naszemu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Serafinsky dnia Wto 19:23, 27 Paź 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Serafinsky
Administrator



Dołączył: 26 Kwi 2011
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: dolina Parsęty, Pomorze Zach.

PostWysłany: Śro 21:12, 28 Paź 2015    Temat postu: Re: FASCYNACJE

Serafinsky napisał:
Serafinsky napisał:


Poszukiwana jest afirmacja życia w dolinie śmierci , zapomnienia , upadku , jakiejś klęski – nieznanej bliżej kultury. Tak mówi poeta , spectator znajduje się w środku lasu na rozległych polanach, na których śpiew ptaków , taniec cieni ,milknące rozhowory. Teren jest płaski ,suchy , jednorodny. Daleko od drogi , dla grzybiarzy blisko.

Grzybniczka koło Grzybnicy , gmina Bobolice, powiat Koszalin. Morze Mgliste – opodal. Nazwa, sam widzisz – jak znalazł.

Tradycja rzecz święta. A co , gdy jej brak ? Kiedy nie możemy , nie umiemy odpowiadać na najprostsze pytania, tyczące naszych korzeni ? Coś podobnego spotyka się między ludżmi , którym los przypisał powołanie do życia, po tamtej , wielkiej wojnie. Wędrówka ludów zubożyła ich nie tylko o dorobek, sprzęty, zasoby , nade wszystko pochłonęła pamięć i jedność miejsca i czasu z człowiekiem.

Tak powstał człowiek ułomny ,bo nie umiejscowiony w tym domu , w tej okolicy, środowisku , powiecie, krainie. Z dala od tamtej Issy , tamtego jeziora, niepamiętnej połoniny , wieży Gedymina.

Nieliczne treści , zasoby rodzicielskiej pamięci , konfabulacje , szczątki , nadpalone fotki , zwęglone emocje i dziedziczny strach przed ponową , zagórował. Nie ma tamtych miast i cmentarzy. Są inne i te koleją losu , musimy poznać, zrozumieć, wziąć w spis nowego kulturowego inwentarza, by pojąć, po co jeszcze toczy się nasze święte życie.

Bo my , nowe pokolenie kolonistów, które dobrze zdążyło się posunąć w wiosnach , już nie oddychamy sentymentami matki wzlatującej do katedry Św. Kazimierza , na Antokol i ojca powracającego w snach, do technikum ekonomicznego w Stanisławowie i tamtejszych wyemancypowanych Żydówek. I skrzypiec, co je dostał od pewnej hrabiny , i rodu kolejarskiego, z którym zrósł się już w czwartym pokoleniu , i Nowej Wilejki , gdzie dano mu – z dala od Galicji – pierwsze zatrudnienie.

Stoimy w głębi środkowopomorskiej leśnej monokultury , z dystansem spoglądając na krąg za kręgiem, z tym samym dystansem na ułożone w nich głazy. Kompletnie nie znamy ludzi , którzy tu żyli , umierali , walczyli , kochali ,wychowywali kolejne pokolenia, mieli własne sympatie i antypatie, powodowali się awersją , ukrytą wrogością , zazdrością, cementowani jednotą rodu , plemienia, osady. Wojną , pokojem , ambicją, uprawą roli, totemami , toporami, ozdobami , dymem chat ; jak jak i my – powiązani rytmem życia i śmierci. Słońcem i Luną ,którym należało się pokłonić,karmić krwią ofiar , posoką pokonanych w boju.

Wszyscy oni odeszli , nie pozostawiając po sobie inskrypcji i hymnów. Las ich pochłonął, własnym poszyciem, nawarstwioną glebą , mchami , pniami powalonych przez wichury drzew.

Żyliśmy ,żyjąc nadal – w bliskości z tymi umarłymi , bezimiennymi. Nie pociągali nas, bo nasze BYCIE pilniejsze, piękniejsze , my zaś za młodu, musieliśmy się rozpychać łokciami – w kolejce po swoje szczęście.

Tradycyjne muzealnictwo ma w ofercie gabloty i schematyczny wykład , chronologię i nudę relacji. Trzeba wejść do lasu i dotknąć przeszłości. Tajemnej , ukrytej, może grożnej.

Wchodzimy do tej skromnej kniei z Janem Hermanem, w poszukiwaniu sensu życia. Bośmy spostrzegli własną nierzeczywistość, swój fotoplastykon -kadr ,za kadrem. Chcemy upewnić się co do przeczuć : jeden z nas jest racjonalistą od szkiełka i oka , drugi zaś, rozczepiony pomiędzy duchowością , więc Duchem Natury , a przyziemnym bytem. Obaj inni ,różni ; jednoczy ich imperatyw rozpoznania świata. Pewnie też – osobista wrażliwość.

Józef Wolin towarzyszy nam. Geomanta, energoterapeuta, różdżkarz , mag. Znany na Pomorzu Środkowym. Starszy człowiek o oczach dziecka. Komentuje treść informacji rozmieszczonych w rezerwacie. Kręci głową, gdy piszą, że miejsce obfituje w pozytywną energię, że przychodzący tam , mogą wiele osiągnąć w duchowym rozwoju ,a poszukujący równowagi , potrafią się tam wyciszyć, dojść do ładu z wewnętrznymi zakłóceniami.

To nie do końca tak , mówi. Zgromadzona tu energia, posiada różny potencjał ; kumulują się jak w życiu , zło i dobro – bywa ,że wzajemnie znoszą. Istnieje dawna energią ziemi , skał, miejsc kultu. Tu są krąg tingu , największy ,są też kręgi mistrzów, magów, wojowników. Z reguły wypełniały je pochówki znacznych ludzi. Umarli pozostawiali własną energię, są jej ślady. Żywi przychodzą , pozostawiają także swoje energetyczne znamiona. Ludzie niedobrzy , ludzie pozytywni , przybywają sataniści , pseudopoganie , chuligani i zwyczajne, ciekawe nowinek łotry. Wszyscy dokładają swój energetyczny udział. I chociaż ich energia trwa tam przez tylko 12 godzin, to przecież jest ciągłe uzupełniana ; jest to cel pielgrzymek. Bliska już komercja tego miejsca. Budują betonową drogę przez las, parkingi , miejsca biwakowe. Zle to rokuje miejscu. Przy pomocy srebrnego wahadełka demonstruje , jaki zasięg i moc mają zgromadzone , oznaczone obiekty. Pokazuje negatywny wymiar wielu punktów lub na odwrót. Czasami tłumaczy jak dzieciom, świadom własnych braków. .Jest wiarygodny , cierpliwy , spokojny. Przede wszystkim – życzliwy.

Prowadzi Józef do jednego , drugiego , następnego głazu , przy pomocy wahadełka jeszcze raz wskazuje ukrytą energię, jej potencjał liczony w tej samej skali – od 1 do 41. Miarowy ruch wahadłowy ujawnia, czym jest to ,co tam jest. Ten ruch mówi o potencjale dobra , jak i zła. Podchodzimy do niedawno odkrytego , wielkiego kurhanu . Srebrny przedmiot zachowuje się niezdecydowanie. Wpierw rusza w lewo, potem zatrzymany – w prawo. Po chwili zaczyna wirować. Józef mówi ,że to miejsce , nim stało się kurhanem grzebalnym , wpierw było domem wielmoży , w którym przebywało dużo osób.W końcu pokazuje punkt największej pozytywnej aktywności. To nie jest żaden z kręgów, żaden z pojedyńczych głazów. To jedna ….. z ławek dla gości rezerwatu. Wahadełko wiruje… nad powierzchnią 1 x 1.5 m2.

Pytamy o pewne miejsce , na wschód od Lęborka , nad dużym jeziorem – w stronę Gdańska. O stojący tam dom duży z maryjną kapliczką. I osobę z tą posiadłością związaną.

Patrzymy na wirowanie , Józef spogląda na nas koncentruje się , mówi : – 34. Tyle , ile na przykład , katedra w Kolonii.- Potem skupia na osobie ; przy przywołaniu jej , instrument raz porusza się rytmicznie w lewo, raz w prawo i od nowa. Unosi głowę , mówi wyraźnie się ociągając : – 50 na 50. – Wirowania brak.

- Co to znaczy ?-

- Nic. Człowiek rozdarty , człowiek w życiowym rozkroku. Ciągnięty mocno przez światło i mrok. -

- ? ? ? -

- Nie powiem nic więcej. Po co wam , nieupoważnionym wiedzieć ? Po co ? -
I zaraz drepce w kierunku miejsca , przy którym nie był jeszcze, uśmiechając pod nosem.

Docieramy do sensu wyprawy na cmentarzysko sprzed 1600 – 1500 lat. Przy okazji – do sensu życia. Sensu polegającego na tym ,że zawsze warto wiedzieć wiele i pytać wiele. Nie , nie spodziewając się odpowiedzi na każde pytanie. Bo to przecież niewiedza pobudza wyobrażnię , fantazję , potrzebę życia dalej , albowiem jaką wartość miałaby nasza egzystencja , gdybyśmy nareszcie poznali wszystkie odpowiedzi , nawet – na niepostawione jeszcze kwestie.

Kiedy za Józefem zamknęły się drzwi samochodu , Jan Herman mówi : – To nieprzyzwoicie dobry człowiek. Skąd jeszcze TACY się biorą ? -

Po godzinie, dobrze oczyszczeni przez dawne moce, pogłębiamy sens życia w okowicie. Jak porządne chłopy , po naszemu.


Józef , mag z Bobolic , pobożny ezoteryk - umarł wczoraj , 28 października 2015 roku. Na dachu domostwa , jakby bliżej Boga.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.agoretta.fora.pl Strona Główna -> Agoretta Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin